"Wszelkie Prawa zastrzeżone" jedynie co do zasad wzajemnego poszanowania i życzliwości. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów jest jak najbardziej wskazane. Utrzymuję tę witrynę z własnych środków, a służyć ma ona powszechnemu dobru. Proszę więc o wyrozumiałość, jeżeli nieświadomie wykorzystałem czyjąś własność prywatną. Z góry przepraszam, proszę o wspaniałomyślność lub o ewentualny kontakt, a natychmiast usunę.
Wszelkiego prawdziwego dobra wszystkim bez wyjątku życzę. Z codziennym darem modlitwy o oświecenie nas wszystkich światłem Bożej Prawdy i uświęcenie.
Strony mogą zawierać pliki cookies.
br.stanislaw@gmail.com
I Najświętszej Maryi Panny
PODSTRONA W BUDOWIE
"Odpowiedz mi. Ja jestem Twoim Arcykapłanem. W imię Boga żywego zaklinam Cię! Powiedz mi: czy Ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym?"
"Jak rzekłeś. Jestem Nim. I ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy mocy Ojca, przychodzącego na obłokach niebieskich. Zresztą, dlaczego Mnie pytasz? Mówiłem publicznie przez trzy lata. Nic nie powiedziałem w ukryciu. Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali. Oni ci opowiedzą, co powiedziałem i co uczyniłem."
Jeden z trzymających Go strażników uderza Go w usta, które znowu krwawią i woła: "To tak odpowiadasz, o szatanie, Najwyższemu Kapłanowi?"
A Jezus łagodnie odpowiada mu tak, jak poprzedniemu:
"Jeśli dobrze powiedziałem, dlaczego Mnie bijesz? Jeśli źle powiedziałem, dlaczego Mi nie powiesz, w czym się mylę? Powtarzam: jestem Chrystusem, Synem Boga. Nie mogę kłamać. Najwyższym Kapłanem, Kapłanem Wiecznym jestem Ja. I tylko Ja noszę prawdziwy Racjonał, na którym jest napisane: Nauka i Prawda. I jej jestem wierny aż do śmierci: haniebnej w oczach ludzi, lecz świętej w oczach Boga - i aż do błogosławionego Zmartwychwstania. Ja jestem Namaszczonym. Arcykapłanem i Królem Ja jestem. I wezmę Moje berło i nim, jak wiejadłem, oczyszczę klepisko. Ta Świątynia zostanie zniszczona, ale powstanie z martwych nowa, święta, gdyż ta jest zepsuta i Bóg pozostawił ją na pastwę losu."
"Bluźnierca! Klątwa!" - krzyczą wszyscy chórem. Kajfasz podnosi swój ostry głos i rozdziera lniane szaty z wystudiowanym gestem odrazy. Mówi: "Czegóż więcej mamy jeszcze wysłuchać od świadków? Wyrzekł bluźnierstwo. Co więc zrobimy?" Wszyscy chóralnie: "Zasłużył na śmierć."
Skazują Jezusa na śmierć i z gestami oburzenia i zgorszenia wychodzą z sali, wydając rozkaz doprowadzenia Go do Piłata.
W tej właśnie chwili wielkiej ciszy, wywołanej wyprowadzeniem Chrystusa, słychać głos Piotra mówiącego: "Przysięgam to, niewiasto. Nie znam Go." Twierdzenie stanowcze, pewne, na które - jak drwiący śmiech - odpowiada natychmiast łobuzerskie pianie małego koguta. Piotr podrywa się, odwraca się, aby uciec. Znajduje się twarzą w twarz z Jezusem, który patrzy na niego z nieskończoną litością, z bólem tak głębokim i tak silnym, że łamie mi serce, jakbym po tym miała ujrzeć mojego Jezusa znikającego na zawsze. Piotr szlocha i wychodzi zataczając się, jakby był pijany. (...)
Przywódcy kapłanów, uczeni w Piśmie i starszyzna zatrzymując się na małym placu znajdującym się przed Pretorium, pozdrawiają Piłata służalczymi ukłonami. Piłat mówi: "Mówcie i streszczajcie się”.
"Przychodzimy przekazać nasz osąd nad tym człowiekiem Rzymowi, którego boskiego cesarza ty reprezentujesz."
"Jakie oskarżenie wnosicie przeciw niemu? Wydaje mi się nieszkodliwy..."
"Gdyby to nie był złoczyńca, nie przyprowadzilibyśmy Go do ciebie. /.../ Popełnił zbrodnię przeciw Prawu ojców."
"I z tego powodu przychodzicie mi przeszkadzać? Weźcie Go i osądźcie według waszych praw."
"My nie możemy nikogo zabić. Nie jesteśmy wykształceni. Prawo hebrajskie jest jak niedorozwinięte dziecko wobec doskonałego Prawa Rzymu.
„O mistrzowie kłamstwa! Potrzebujecie Rzymu! Tak, aby się Go pozbyć, bo wam przeszkadza. Zrozumiałem."
Piłat śmiejąc się, odwraca się do Jezusa, który stoi w atrium, pozostawiony tam przez żołnierzy, ze związanymi rękoma, lecz bez eskorty, tak wyraźnie ukazuje się Jego łagodność.
Pyta Go: "Czy Ty jesteś królem żydów?"
"Pytasz o to od siebie lub też dlatego, że inni ci to podsuwają?"
"Jakże możesz chcieć, by mnie obchodziło Twoje królestwo? Czy ja może jestem żydem? Twój naród i jego przywódcy wydali mi Ciebie, żebym Cię osądził. Coś uczynił? Ja wiem, że jesteś uczciwy. Mów. Czy to prawda, że ubiegasz się o królowanie?"
"Moje Królestwo nie jest z tego świata. Gdyby to było królestwo z tego świata, Moi słudzy i Moi żołnierze walczyliby, ażeby żydzi Mnie nie ujęli. Lecz Moje Królestwo nie jest z tej ziemi i ty również wiesz, że Ja nie ubiegam się o władzę."
"To prawda. Wiem to, powiedziano mi. Jednak nie zaprzeczasz, że jesteś królem?"
"Jak rzekłeś. Jestem Królem. To dlatego przyszedłem na świat: aby dać świadectwo Prawdzie. Kto jest przyjacielem prawdy, słucha Mego głosu."
"A cóż to jest prawda? Jesteś filozofem? To nieprzydatne w obliczu śmierci”. Piłat patrzy przez chwilę z podziwem, a potem powraca do swego sceptycznego sarkazmu. Robi gest zniecierpliwienia, odwraca się do Jezusa plecami i powraca do żydów.
"Nie znajduję w Nim żadnej winy."
Tłum zrywa się, ogarnięty paniką, że może utracić swą zdobycz i widowisko męczarni. Wrzeszczy:
"To buntownik!"; "Bluźnierca!"; "Zachęca do rozpusty!"; "Popycha do buntu!"; "Odmawia szacunku Cezarowi!"; "Chce, by Go uznawać za proroka!"; "Posługuje się magią!"; "To szatan!"; "Buntuje lud Swymi doktrynami, nauczając w całej Judei, przybywszy tam po Swoim nauczaniu w Galilei!"; "Na śmierć!"; "Na śmierć!".
"On jest Galilejczykiem? Jesteś Galilejczykiem? - Piłat powraca do Jezusa - Słyszysz, jak Cię oskarżają? Wytłumacz się."
Lecz Jezus milczy. Piłat rozmyśla... I podejmuje decyzję: „Odprowadzić Go do Heroda. Niech on Go osądzi. To jego poddany. Idźcie." (...) JEZUS U HERODA - MV 6,22
Jezus ponownie przed Piłatem, związany, w lnianej tunice, która sięga Mu do kolan, nałożona na Jego szatę z czerwonej wełny.Centurion pozdrawia Poncjusza Piłata i zdaje sprawozdanie, że tetrarcha osądził Jego przypadek jako szaleństwo i kazał ubrać w białą szatę wariata. Piłat idzie do tłumu: "Hebrajczycy, słuchajcie! Przyprowadziliście mi tego człowieka jako podżegacza ludu. Wobec was Go przebadałem i nie znalazłem w Nim żadnej z tych zbrodni, o jakie Go oskarżacie. Również Herod, jak i ja, nic nie znalazł. I nam Go odesłał. On nie zasługuje na śmierć. Rzym przemówił. Jednak, aby was nie zawieść, odbierając wam rozrywkę, dam wam Barabasza. A Jego każę wychłostać czterdzieści razy. To wystarczy."
"Nie, nie! Nie Barabasza! Nie Barabasza! Dla Jezusa śmierć! Śmierć straszliwa! Uwolnij Barabasza, a skaż Nazarejczyka."
"Posłuchajcie! Powiedziałem: chłosta. To nie wystarczy? W takim razie Go ubiczuję! Ja nie znajduję w Nim żadnej winy i uwolnię Go."
"Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go! Na śmierć! Ochraniasz zbrodniarzy! Poganinie! Ty też jesteś szatanem!"
"Niech Go ubiczują!" - rozkazuje Piłat centurionowi. Czterej żołnierze prowadzą Jezusa na dziedziniec za atrium.
BICZOWANIE I UKORONOWANIE JEZUSA CIERNIOWĄ KORONĄ - MV6,22
Po ubiczowaniu, na wezwanie Piłata przyprowadzają Jezusa z powrotem do atrium. Ma na Sobie koronę cierniową i chlamidę. "Podejdź, abym Cię pokazał ludowi" [- mówi Piłat.]
Jezus choć potłuczony, prostuje się, pełen godności. O! Naprawdę jest królem!
Poncjusz Piłat wskazuje Go ręką, mówiąc: "Oto człowiek. Wasz król. Czy to jeszcze nie wystarczy?"
Ludzie jak wściekłe hieny krzyczą, pokazują pięści, żądają śmierci...
Jezus wodzi wzrokiem po tłumie, szuka... W morzu nienawistnych twarzy znajduje twarze przyjaciół. Ilu? Mniej niż dwudziestu przyjaciół, pośród tysięcy nieprzyjaciół. Pochyla głowę, dotknięty tym opuszczeniem. Spada łza... następna... następna... Widok Jego łez nie wzbudza litości, lecz jeszcze silniejszą nienawiść. „Na śmierć! Ukrzyżuj Go!"
Piłat rozmyśla. "Zbliż się" - mówi. "Skąd przychodzisz? Co to jest Bóg?"
"To Wszystko."
"A dalej? Co ma oznaczać Wszystko? Czym jest Wszystko dla tego, kto umiera? Jesteś szalony... Bóg nie istnieje. Ja istnieję."
Jezus milczy. Rzucił wielkie słowo i ponownie otacza się milczeniem.
"Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Cię albo Cię ukrzyżować?"
"Nie miałbyś żadnej władzy, gdyby Ci nie została dana z góry. Dlatego ten, który Mnie wydał w twoje ręce, bardziej jest winien niż ty."
"Kto to? Twój Bóg? Boję się..." Jezus milczy. Piłat jest jak na rozżarzonych węglach: chciałby i nie chciałby. Lęka się kary Bożej, boi się kary Rzymu, boi się zemsty żydów. Na jedną chwilę zwycięża w nim strach przed Bogiem. Idzie do przodu atrium i mówi grzmiącym głosem: "Nie ma w Nim winy!"
"Jeśli to mówisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Ten, kto siebie czyni królem, jest jego nieprzyjacielem. Chcesz uwolnić Nazarejczyka? Damy o tym znać Cezarowi."
Piłata ogarnia strach przed człowiekiem. "Chcecie więc Jego śmierci? Niech tak będzie! Niech jednak krwi tego Sprawiedliwego nie będzie na moich rękach." I każe sobie przynieść miednicę. Myje ręce na oczach tłumu, który wydaje się ogarnięty szałem i krzyczy: "Na nas, na nas Jego krew! Niech spadnie na nas i na nasze dzieci! My się tego nie boimy. Na krzyż! Na krzyż!"
Poncjusz Piłat wraca na swój tron. Wzywa centuriona Longina i niewolnika. Każe niewolnikowi na tabliczce napisać: "Jezus Nazarejczyk, Król Żydów". Potem i rozkazuje: "Niech idzie na krzyż. Żołnierzu, idź, przygotuj krzyż."
I schodzi, nie odwracając się już ani do wzburzonego tłumu, ani do pobladłego Skazańca. Wychodzi z atrium... Jezus zostaje pośrodku pod strażą żołnierzy, czekając na krzyż.
LINK DO ROZWAŻANIA JEZUSA O POSTĘPOWANIU PIŁATA WZGLĘDEM SIEBIE (MV6,23)
*
MV: Komuż mogę wypowiedzieć moje cierpienie? Nikomu na tej ziemi, bo to nie jest cierpienie ziemskie i nie zostałoby zrozumiane. To cierpienie, które jest słodyczą; i słodycz, która jest cierpieniem. Chciałabym cierpieć dziesięć, sto razy bardziej. Za nic na świecie nie chciałabym już tego nie cierpieć. Jezusowe oczy, przysłonięte cierpieniem: Ecce Homo, przyciągają mnie jak magnes. Stoi na stopniach Pretorium, z głową ukoronowaną, z rękami związanymi, w Swej białej szacie szaleńca, którą chciano Go ośmieszyć, a tymczasem przeciwnie - przywdziali Go jasnością godną Niewinnego. Nie mówi. Lecz wszystko w Nim mówi, przyzywa mnie i prosi. O co prosi? Żebym Go kochała. Ja to wiem i daję Mu to w takim stopniu, że czuję, jakbym umierała, mając w piersi ostrze włóczni. On jednak prosi mnie jeszcze o coś, czego nie rozumiem, a co chciałabym zrozumieć. Oto moja udręka. Chciałabym Mu dać wszystko, czego może zapragnąć, nawet jeśli musiałabym umrzeć z bólu. A nie udaje mi się. Jego bolejące oblicze przyciąga mnie i fascynuje. (...) Daje mi głęboką miłość, tak głęboką, że większej być nie może, jak [miłość] matki dla swego cierpiącego dziecka. Tak, rozumiem Go. Miłość współczująca to ukrzyżowanie stworzenia, które idzie za swoim Nauczycielem na ostatnią udrękę. (...) Już do siebie nie należymy. Żyjemy, aby pocieszyć Jego udrękę, i Jego męka jest naszą męczarnią, która zabija nas nie tylko w przenośni. (...)
Z wszystkich ekstaz, jakich Bóg może mi udzielić, to zawsze ekstaza cierpienia będzie tą, która mnie przenosi w siódme niebo. Uważam, że najpiękniejszą śmiercią jest umrzeć z miłości, patrząc na mojego cierpiącego Jezusa.
Maryja przebywała w tym czasie w swoim pokoiku w Wieczerniku, mistycznie towarzysząc Jezusowi w Jego cierpieniu. Jan stojąc w tłumie obecny był na procesie. Po skazaniu Jezusa pobiegł do Maryi.
Powiedziała do niego
Od wczorajszego wieczora towarzyszyłam Mu w Jego bólu. Ty tego nie widzisz, ale Moje ciało jest porozrywane przez biczowanie, na Moim czole znajdują się ciernie, czułam uderzenia... wszystko.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nade mną, nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała, Matko bolesna przyczyń się za nami.
Jezus mówi:
Podczas sądu i skazania Mnie na śmierć cierpiałem o wiele bardziej ze względu na ludzi, którzy tego dokonali, niż na siebie. Oni bowiem rzeczywistą krzywdę wyrządzili sobie samym! Siebie skazani na śmierć, choć ich także pragnąłem zbawić i powołać do wiecznej radości w Niebie.
*
Sprawiedliwość Moja nie jest oparta na karze lecz na miłości. Dlatego wielką miłością otaczam tych, którzy zbłądzili i nawołuje ich do powrotu takimi sposobami, jakie są skuteczne. Kary wymierza sobie człowiek sam przez swoją samowolę wobec Mojego Prawa Miłości, jakie dałem i objawiłem światu, i jakie wpisane jest w duszę każdego. Odwrócenie się ode mnie jest największą krzywdą, jaka może spotkać człowieka”. (SP199)
*
Wszyscy ciągle oceniacie i wydajecie na siebie wzajemnie wyroki, a ich sprawiedliwość jest taka, jaka była gdy mnie sądzono.
*
Całe życie i wszystkie wydarzenia powinny uczyć człowieka mądrości po to, by nie marnował łaski czasu i łaski ofiary. By wzrastał w miłości i czynieniu dobra. Moja droga krzyżowa jest streszczeniem i znakiem twojego życia, które od niej się różni tym, że jest rozciągnięte w czasie.
*
Każdy Mój sługa i Mój uczeń otrzymał już wyrok od sił zła szatańskiego, które ogarnia świat. Jednak nie szatan jest panem świata, lecz Bóg. Nie lękaj się zatem, jeśli ciebie dotknie zło i nie zrzymaj się na ludzi, przez których przyjdzie. Oto Ja panuję nad wszystkim i nad wszystkimi, i nad szatanem w szczególności jako Moim narzędziem prób i oczyszczenia ludzkości. (SP421)
*
Spójrz jak ja przyjąłem niesprawiedliwość ludzką. Czyż Prawda Boża nie jest w tobie większa niż sąd ludzki? Czyż sąd Boga twojego nie jest dla ciebie ważniejszy, a miłość Moja większa? (SP65).
*
Nie oczekuj niczego od ludzi a wszystkiego ode Mnie
*
Nie ośmielaj się osądzać dzieł Moich albowiem niczym jest twój rozum wobec Mojej Mądrości.
*
Nie bój się sądu ludzkiego ale Mojego Sądu. Broń Mego dobrego Imienia w braciach twoich i Mojej sprawiedliwości we własnej duszy.
*
Dusza twoja wolna jest od skutków wszelkiej niesprawiedliwości albowiem należy do Mnie i nie dotykają jej żadne ludzkie sądy, które zawsze są ułomne i zaślepione subiektywizmem. (…) Żaden sąd, żadna opinia ludzka nie zmienia stanu i wartości duszy, która oddana jest Bogu. Podobnie żaden wyrok wyznaczony przez ludzi nie odnosi się do duszy lecz do cielesności człowieka i jego związku ze światem. A zatem dotyka ludzi oddanych cielesności i światu, a nie oddziałuje na ludzi żyjących życiem duchowym, którymi kieruje Bóg i którzy ukryci są w Nim i z Niego czerpią swoje życie.
*
Co jest Twoją sprawiedliwością w moim życiu?
-Kochać i przebaczać.
Dziękuję Ci Panie Jezu za Twoje Słowa i błogosławięTobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś nas.
Opatrz Moje Rany miłością zrodzoną przez Mojego Świętego Ducha.
Szukaj zawsze Mojego Świętego Ducha
Refleksja
Jestem Królem. To dlatego przyszedłem na świat: aby dać świadectwo Prawdzie. Kto jest przyjacielem prawdy, słucha Mego głosu."
Kto słucha Głosu Jezusa Chrystusa jest przyjacielem Prawdy.
Niemal każdy człowiek tak bardzo polega na swoich zmysłach i swoim rozumie w ich interpretacji, że najczęściej uznaje swój osąd za prawdę. Postępując według tej prawdy uważa, że gdyby wszyscy czynili tak jak on uznaje za słuszne, świat byłby niemal doskonały. I staramy się wprowadzić swoje przekonania w życie. Podziały więc powiększają się.
Tymczasem Bóg-Człowiek Jezus Chrystus sam o sobie powiedział, że to On jest Prawdą i drogą prowadzącą do Prawdy.
Po to Bóg wcielił się w człowieka i oddał za nas życie, by dać świadectwo o tej jednej jedynej Prawdzie, według której będziemy sądzeni. Gdy ta Boża Prawda nie ma dla nas większej wartości, gdy traktujemy ją lekceważąco, z pogardą, gdy nie cenimy jej ponad wszystko - gardzimy nie tyle prawdą, co samym Jezusem Chrystusem. Gardzimy również Tym, Który Go posłał jako Swoje Słowo - naszym Stworzycielem, naszym Ojcem.
Wówczas dajemy do siebie przystęp ojcu kłamstwa, a on nas uzdalnia do tego, byśmy stali się obojętni i niewrażliwi na ból, cierpienie, krzywdę innych istot, byśmy osądzali, oskarżali, potępiali, kpili, byśmy stali się zdolni do zadawania udręki i skazywania na śmierć. Konsekwencje tego sięgają straszliwej wieczności.
Tymczasem w słowach Marii Valtorty widzimy, że w wierze katolickiej może istnieć szczęście nawet w tym, czego ludzie światowi nie pojmują, przed czym żyją w strachu.
Już do siebie nie należymy. Żyjemy, aby pocieszyć Jego udrękę... Uważam, że najpiękniejszą śmiercią jest umrzeć z miłości patrząc na cierpiącego Jezusa.
Z miłości do szukających Prawdy przychodzę, aby ponownie pokazać, czym faktycznie Prawda jest i co Ona oznacza, bowiem zapomniano
o tym. Ja jestem Prawdą, a Prawda jest Miłością. Miłością Nieskończoną, Miłością Najwyższą, Miłością Wieczną. (PŻwB 9.04.88)