"Wszelkie Prawa zastrzeżone" jedynie co do zasad wzajemnego poszanowania i życzliwości. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów jest jak najbardziej wskazane. Utrzymuję tę witrynę z własnych środków, a służyć ma ona powszechnemu dobru. Proszę więc o wyrozumiałość, jeżeli nieświadomie wykorzystałem czyjąś własność prywatną. Z góry przepraszam, proszę o wspaniałomyślność lub o ewentualny kontakt, a natychmiast usunę.
Wszelkiego prawdziwego dobra wszystkim bez wyjątku życzę. Z codziennym darem modlitwy o oświecenie nas wszystkich światłem Bożej Prawdy i uświęcenie.
Strony mogą zawierać pliki cookies.
br.stanislaw@gmail.com
I Najświętszej Maryi Panny
PODSTRONA W BUDOWIE
Stajemy się udręczeni, miotają nami złe emocje, ulegamy załamaniom psychicznym, bo nie radzimy sobie w sprostaniu wymaganiom świata.
One zwodzą naszą psychikę, która usiłuje nadać sens życiu, dać mu trwałe szczęście, zdrowie, sprawność, panowanie, ludzki podziw, nieśmiertelność...
- co przecież przekracza jej możliwości i kompetencje.
Środki odurzające, psychotropowe, psychoterapie, uciekanie w wielkie emocje itp., tylko na chwilę znieczulają, ale nie wyzwalają z udręczenia,
nie usuną trwogi, jaka dobija się do naszej świadomości zaraz po ustaniu działania środków otumaniających naszą świadomość.
Nawet samobójstwo nie wyzwoli lecz wszystko przed czym chcemy uciec nieskończenie spotęguje.
By się wyzwolić z tego, co nas niszczy potrzeba poznania dlaczego tak się dzieje, poznania siebie, rozpoznania swych tyranów
wewnętrznych i zewnętrznych, zrozumienia co należy czynić, na jaki wzór. Wyzwala poznanie PRAWDY o Bogu, Który jest samą Miłością
oraz o tym świecie, który temu zaprzecza, to ośmiesza - i tym nas zwodzi. Potrzeba rozpoznania swojej aktualnej sytuacji tzn. na ile już uległem temu zwodzeniu. Uległem, gdy Bóg i Jego sprawy są dla mnie tematem tabu.
Nasze życie, to podążanie jakby jedną z dwóch różniących się dróg, pośród dwóch odmiennych światów. To dwa sposoby życia:
dla ciała lub dla ducha. Zdecydowana większość wybiera błędnie i wpada w tyranię świata oraz własnych sfer - cielesnej i uczuć. Potrzeba odkryć
swoje prawdziwe, bo nieśmiertelne "ja", już teraz zacząć utożsamiać się ze swoją duchową samoświadomością, którą staniemy na Sądzie.
Cognosce te ipsum tzn. poznaj samego siebie - mówi stara łacińska maksyma.
To wszak sprawa bardzo trudna. Jednak bez poznania siebie żyjemy najczęściej wyobrażeniami, a nie rzeczywistością. A takie życie nie ma wartości, gdyż w nieuświadomionym egocentryzmie wszystko postrzegamy subiektywnie. Świat sprowadzany jest do własnego ubogiego poziomu, najczęściej do jedynie powierzchownego osądu. Własne upodobania, uzależnienia, przekonania, poglądy, uprzedzenia, lęki, obawy, pragnienia (np. sukcesu, pozycji, uznania, władzy itd. ) i inne osobiste względy sprawiają, że jesteśmy we wszystkim stronniczy, we wszystkim co czynimy jest ukryta własna korzyść, własna egoistyczna miłość. Tak kształtuje nasz sposób myślenia ten wrogi Bogu świat. Decydując się na poznanie siebie (w odwiecznej Prawdzie), otwieramy się na prawdziwe poznanie Boga (bo mamy jedynie mgliste wyobrażenia), a poznając Boga, w Jego Świetle poznajemy coraz głębiej samych siebie - w Bożej Prawdzie.
Wówczas dostrzegamy, że dla Boga najcenniejsza jest czystość naszej duszy, bo z takiej wypływają te czyny, które są prawdziwie czyste tzn. bezinteresowne. A tylko i wyłącznie te zapisywane są w naszej "Księdze żywota".
Zatem bezwzględnie warto wejść na drogę poznania siebie, na drogę życia mądrego, sensownego, owocnego, celowego, świadomego. By swojej jedynej szansy duchowego wzrostu i zdobycia zasług nie zmarnować, by nie obudzić się w chwili swej śmierci z pustymi rękami uświadamiając sobie swoją zakamuflowaną interesowność, swoją gnuśność... - i nie żałować na wieki zmarnowania czasu swojego ziemskiego życia.
Trzy
sfery
człowieka
Zwodzenie siebie
ROZERAWAĆ WIĘZY
PRZYWRÓCIĆ UTRACONY
OBRAZ I PODOBIEŃSTWO
BOGA
Sokrates (470-399 r.p.n.e) -starożytny grecki filozof jako pierwszy dokonał całkowitej reorientacji zainteresowań filozoficznych. Można powiedzieć, że na podstawie swoich własnych doświadczeń życia wewnętrznego głosił prawdę o człowieku wyposażonym w duszę (psyche). Była to dla niego jedyna wartość, którą warto badać. Stąd sokratejskie hasło, by „poznać samego siebie”.
Sokrates uznawał, że to dusza jest właściwym człowiekiem, jego prawdziwym „ja”. Każdy człowiek jest wyposażony w indywidualną duszę, która odróżnia go od zwierzęcia i jest siedzibą cnót. Stąd człowiek o nią powinien zabiegać jako o dobro najwyższe.
Za tę prawdę z wielką godnością oddał swoje życie
Wielotorowe badania naukowe określane jako przy-śmiertelne (ang. NDE), pozwoliły współczesnym naukowcom uznać je jako
„przekonujący dowód nieśmiertelności świadomości i jej autonomii w stosunku do ciała biologicznego”.
To nasza prawdziwa, nieśmiertelna świadomość, która ujawnia się, gdy materialny mózg nie wykazuje oznak pracy. Możemy jednak za naszego życia dojść do tej prawdziwej świadomości siebie.
*
Jedno budzi się w człowieku
w początkach życia wewnętrznego
i potem towarzyszy mu już stale – to pragnienie poznania
siebie w prawdzie.
bł. ks. F. Blachnicki
*
Ten zaś, kto zobaczył siebie takim, jakim jest, jest większy od tego, kto wskrzesza umarłych.
Św. Izaak Syryjczyk
*
Dusza, gdy się modli do Mnie, poznaje samą siebie.
Czy rzeczywiście człowiek jest istotą inteligentną kierującą się rozumem?
Zgromadzenie arsenału wystarczającego
do kilkunastorazowego unicestwienia wszelkiego życia na ziemi i jej aktualne zniszczenie to ukazuje.
Sam rozum nie wystarczy, potrzebuje oświecenia światłem odwiecznej Prawdy.
Trzeba najpierw tego zapragnąć i posiąść dobrą wolę.
(Valere Nihil)
*
Laozi
Pewien kaznodzieja wielokrotnie powtarzał zdanie:
-Musimy wprowadzić Boga w nasze życie.
Ktoś mu odpowiedział:
-Przecież On zawsze w nim jest. Musimy sobie to tylko uświadomić i w tej świadomości nauczyć się żyć.
Tomasz Merton,
współczesny chrześcijański mistyk:
„To powierzchowne „ja” nie jest naszą prawdziwą jaźnią. (…) To „ja”, które działa w świecie, myśli o sobie (…) nie jest tym prawdziwym „ja”, które było zjednoczone z Bogiem. Jest ono w najlepszym razie szatą, maską (…) zastępującą ową tajemniczą i nieznaną „jaźń”, której większość z nas nie odkryje aż do śmierci. Nasza zewnętrzna, powierzchowna „jaźń” nie jest ani wieczna ani duchowa”.
Veritas liberabit vos
(Prawda was wyzwoli) J 8, 32
Rzeczywistość jest inna niż to, co ludzie o niej wiedzą w oparciu o własne wysiłki i domniemania.
Jedynie Moje światło może ją ukazać. Szczególnie odnosi się to do rzeczywistości o samym sobie.
Człowiek chce siebie widzieć lepszym niż jest. I na ogół widzi to, czego pragnie, a nie to, co jest. Z tego zakłamywania siebie wynika najwięcej nieporozumień i nieszczęść pomiędzy ludźmi i między człowiekiem i Bogiem.
Wszelkie niezrozumienie, niechęci, konflikty wśród ludzi - Moich wybranych też - są owocem zakłamywania siebie.
W każdym konflikcie obie strony są winne. W różny sposób - ale wspólnie ponoszą odpowiedzialność. Jeśli ukazując czyjeś zło, robi się to z miłością i z Moim udziałem, wówczas nie ma konfliktu. Ale trzeba okazać Miłość, a nie złość lub własną wyższość.
Świadectwo 297
Trwaj przy Nim [przy Jezusie], wszystko oddawaj Jemu. Pozbądź się wszystkiego, co cię obciąża i uciska, aż do najdrobniejszych spraw. To, nad czym bolejesz w sobie i w innych, składaj w Jego Sercu, a On to oczyści i przemieni. Kiedy myślisz krytycznie, jest to bezpłodne i dla ciebie szkodliwe, lecz kiedy te myśli zanurzysz w Jego miłosierdziu, Jezus je przejmie, obmyje z brudu i obróci na korzyść waszą. W tym, że widzisz wady ludzkie i swoje, niesprawiedliwości i krzywdy, nie ma nic złego – one istnieją, a Ja dałem ci dar dostrzegania ich, lecz po to, abyś je składała w dłonie Syna mego, zanurzała je w Jego miłosierdziu. To potrzebne jest światu i tobie.
Anna; Boże wychowanie
ROZMOWA MIŁOSIERNEGO BOGA Z DUSZĄ CIERPIĄCĄ
- Jezus: Duszo, widzę cię tak bardzo cierpiącą, widzę, te nie masz siły nawet mówić ze Mną. Oto Ja Sam będę mówił do ciebie duszo. Chociażby cierpienia twoje były największe to nie trać spokoju ducha, ani się poddawaj zniechęceniu. Jednak powiedz Mi, dziecię Moje, kto się odważył zranić twoje serce? Powiedz Mi o wszystkim, powiedz Mi o wszystkim, bądź szczera w postępowaniu ze Mną, odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego.
- Dusza: Panie, tak wielkie i rozmaite są moje cierpienia a wobec ich długotrwałości ogarnia mnie już zniechęcenie.
- Jezus: Dziecię Moje, zniechęcać się nie można, wiem, że Mi ufasz bez granic, wiem, że znasz Moją Dobroć i Miłosierdzie, więc może pomówimy w szczegółach o wszystkim, co ci najwięcej na Sercu leży.
- Dusza: Tak dużo mam różnych rzeczy, że nie wiem, o czym wpierw mówić, jak to wszystko wypowiedzieć.
- Jezus: Mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem. No, powiedz mi dziecię Moje, co cię wstrzymuje na drodze świętości?
- Dusza: Brak zdrowia wstrzymuje mnie na drodze świętości, nie mogę spełniać obowiązków, ot, jestem takim popychadłem. Nie mogę się umartwiać, pościć surowo, jak czynili święci, to znów nie dowierzają, że jestem chora i przyłącza się do fizycznego cierpienia moralne i wiele z tego wypływa upokorzeń. Widzisz Jezu, jak tu zostać świętą?
- Jezus: Dziecię, prawda, to wszystko jest cierpieniem, ale innej drogi nie ma do nieba, prócz drogi krzyżowej. Ja Sam przeszedłem ją pierwszy. Wiedz o tym, że jest to najkrótsza i najpewniejsza droga.
- Dusza: Panie, znowu nowa przeszkoda i trudność na drodze świętości, dlatego, że jestem Ci wierna, prześladują mnie i wiele z tego powodu zadają mi cierpień.
- Jezus: Wiedz o tym, że dlatego, że nie jesteś z tego świata, świat cię ma w nienawiści. Mnie on wpierw prześladował, to prześladowanie jest znakiem, że wiernie idziesz Moimi śladami.
- Dusza: Panie, znowu mnie zniechęca, że mnie nie rozumieją ani przełożeni ani spowiednik w moich wewnętrznych cierpieniach. Ciemności zamroczyły umysł mój i jak tu postępować naprzód? Tak mnie jakoś to wszystko zniechęca i myślę, że to nie dla mnie wyżyny świętości.
- Jezus: Oto Moje dziecię, tym razem dużo żeś Mi powiedziała. Wiem o tym, że jest to wielkie cierpienie, być niezrozumianą i to jeszcze przez tych, których się kocha i przed którymi nasza szczerość jest wielka, ale niech ci wystarczy to, że Ja cię rozumiem we wszystkich biedach i nędzach twoich. Cieszy Mnie twoja głęboka wiara, jaką masz mimo wszystko dla zastępców Moich, ale wiedz o tym, że ludzie duszy całkowicie nie zrozumieją, bo jest to nad ich możność, dlatego Ja Sam zostałem na ziemi, aby twe serce zbolałe pocieszyć i krzepić twą duszę, abyś nie ustała w drodze. Mówisz, że ciemności wielkie zasłaniają ci umysł, a więc czemuż nie przychodzisz w tych chwilach do Mnie, który jestem Światłością i mogę w jednej chwili wlać w duszę twoją tyle światła i zrozumienia świętości, że w żadnych księgach nie wyczytasz tego, żaden spowiednik nie jest zdolny tak pouczyć i oświecić duszy. Wiedz jeszcze, że te ciemności, na które się żalisz wpierw przeszedłem dla ciebie w Ogrodzie Oliwnym. Dusza Moja była ścieśniona śmiertelnym smutkiem i tobie daję cząstkę tych cierpień, dla Mojej szczególnej miłości ku tobie i dla wysokiego stopnia świętości, jaki ci przeznaczam w niebie. Dusza cierpiąca jest najbliżej Mego Serca.
- Dusza: Ale jeszcze jedno, Panie, co robić, jeśli jestem odepchnięta i odrzucona od ludzi, a szczególnie od tych, na których miałam prawo liczyć i to w chwilach największej potrzeby?
- Jezus: Dziecię Moje, zrób sobie postanowienie, aby nigdy nie opierać się na ludziach. Wiele dokażesz, jeżeli zdasz się całkowicie na Moją wolę i powiesz: nie jako ja chcę, ale jako jest wola Twoja, o Boże, niech mi się stanie. Wiedz, że te słowa wypowiedziane z głębi serca, w jednej chwili wynoszą duszę na szczyty świętości. W takiej duszy mam szczególne upodobanie, taka dusza oddaje Mi wielką chwałę, taka dusza napełnia niebo wonią swej cnoty, ale wiedz, że tę siłę, którą masz w sobie do znoszenia cierpień musisz zawdzięczać częstej Komunii świętej, a więc przychodź często do tego źródła Miłosierdzia i czerp naczyniem ufności cokolwiek ci potrzeba.
- Dusza: Dzięki Ci Panie za Twoją dobroć niepojętą, żeś raczył zostać z nami na tym wygnaniu i mieszkasz z nami, jako Bóg miłosierdzia i siejesz wokoło siebie blask Swej litości i dobroci, a w świetle Twych Promieni Miłosierdzia, poznałam jak bardzo mnie cierpiącą miłujesz.
(Dzienniczek 1487)
W pustelni pośród lasów, gór i jezior żył skromny mnich brat Adonijah wraz ze swoimi uczniami. Sława jego rozniosła się po całym kraju jako wielkiego mędrca, proroka i cudotwórcy. Pustelników obowiązywała m.in. reguła zachowywania w piątki całkowitego milczenia. Adonijah znany był również z tego, że nie miał względu na osoby. Akurat w piątek przejeżdżał tamtędy król, który zaciekawiony opowieściami dworzan wpadł na pomysł, by spotkać się ze słynnym mnichem i sprawdzić prawdziwość pogłosek.
Powiadomiony Adonijah tym razem jakby uległ i uprzejmie zgodził się na spotkanie. Król powiedział:
-Ważne sprawy państwowe nie pozostawiają mi czasu na długie rozprawy. Czy mógłbyś mi streścić istotę twojej religijności w kilku zdaniach?
Adonijah wziął kartkę papieru i napisał na niej jedno słowo:
-Świadomość
Zaskoczony król odrzekł:
- Tylko tyle? To zbyt mało. Napisz coś więcej.
Mnich napisał:
- Świadomość, świadomość, świadomość
- Ale powiedz, wyjaśnij co znaczy ta świadomość, nie chcesz chyba powiedzieć, że nie żyję świadomie.
Mnich dopisał:
-Świadomość, świadomość, świadomość, świadomość znaczy świadomość.
I uprzejmie pożegnał króla.
Pobudzenie do refleksji o wiele więcej znaczy niż zaspokojenie ciekawości, która tylko pogłębia wewnętrzną pustkę - na dodatek w przekonaniu posiadania pełnej wiedzy. Słowa ludzkie nie wystarczą, potrzebne jest nam Boże światło, oświecenie naszego umysłu, którego nie otrzymamy bez dobrej intencji, dobrej woli... Potrzeba tego teraz - by pojąć...:
Rozróżnić możemy trzy poziomy ludzkiej świadomości:
- percepcyjną - wspólną ze zwierzętami (najeść się, napić, zawalczyć o dominację, zabawić, wymościć legowisko, zaspokoić żądze, odpocząć i wyspać). Większość ludzi na tym poziomie świadomości spędza całe swoje życie.
- refleksyjną - szukanie sensu i celu życia
- duchową - odnalezienie prawdziwego sensu i celu życia, i podążanie za tym. Droga ta daje poznanie siebie, wyzwala z fałszywych wyobrażeń, z własnej megalomanii, ze zniewoleń grzechów, a ucząc pokory usuwa strach i lęk przed stawaniem tu i teraz w świadomości Obecności Boga, świadomości, jak niepojęcie mnie kocha, widzi, słyszy i żywo reaguje.
Boga nie spotkamy w przeszłości ani w przyszłości. Przeszłość (wspomnienia) i przyszłość (plany i marzenia) nie są rzeczywistością więc nie istnieją. Bóg jest Obecny w TERAŹNIEJSZOŚCI, a jako wszechobecny jest też i TUTAJ, gdzie się aktualnie znajduję. My nie możemy spotkać, odczuć, doświadczyć, poznać Boga, bo prawie nigdy nasza świadomość nie jest tu i teraz. A jeżeli nawet, to czy próbujemy wówczas uświadomić sobie Świętą Obecność Niewidzialnego Boga?
By do tego dojść trzeba więc na początek refleksji, dobrej woli i pragnienia.
Trzeba dobrej woli, by przestawić swój umysł, zmienić sposób myślenia nakierowany dotąd jedynie na dostarczanie sobie jak największego strumienia bodźców zmysłowych, osiągnięcia osobistego sukcesu w życiu, zajęcia lepszej pozycji w tym świecie pozorów i złudzeń. By nasza wola stała się dobrą, trzeba zmienić jej siłę napędową. Własną korzyść, satysfakcję, pychę zastąpić miłością... To dar darmo dawany tym, którzy szczerze go pragną. Nie pragniemy nadprzyrodzonej miłości, bo tego nie rozumiemy, nie znamy. Nie cenimy, bo zostaliśmy zwiedzeni przez ten świat i jego władcę szatana (już tylko krótko). Zostaliśmy zwiedzeni, jeżeli Bóg i sprawy duchowe są dla nas tematem tabu i wstydzimy się go poruszać w rozmowach; jeżeli nie próbujemy uświadomić sobie Boga prawdziwie Obecnego w sobie w najważniejszych momentach swojego życia - po przyjęciu Go w Komunii Świętej.
Jak nas wówczas widzi Bóg?
Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko Moja, kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie Samego, a zajmują się, czym innym. O jak Mi smutno, że dusze nie poznały Miłości. Obchodzą się ze Mną, jak z czymś martwym.
Jezus; Dzienniczek s. Faustyny 1385
By odpowiedzieć na Boże oczekiwanie trzeba uznać swoją dotychczasową nieprawość, ze skruchą prosić o Dar nadprzyrodzonej Miłości i o wprowadzenie na drogę życia świadomego, drogę nawrócenia.
*
Pewnego razu zawitał na pustelnię znany kaznodzieja. Poproszony o wygłoszenie nauki wielokrotnie powtarzał zdanie: -Musimy wprowadzić Boga w nasze życie.
Brat Adonijah na końcu mu powiedział:
-Przecież Bóg zawsze jest obecny w naszym życiu. Musimy sobie to tylko uświadomić i w tej świadomości nauczyć się żyć.
Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu.
Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię.
Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci?
(List do Rzymian 7,14-24)