"Wszelkie Prawa zastrzeżone" jedynie co do zasad wzajemnego szacunku. Kopiowanie, wykorzystywanie i rozpowszechnianie materiałów jest jak najbardziej wskazane - nie myślmy jedynie o sobie. Z witryny tej nie czerpiemy żadnych korzyści (nie ma tu też reklam), a utrzymujemy ją z własnych środków i własnej pracy. Ma służyć powszechnemu dobru. Prosimy więc o wyrozumiałość, jeżeli nieświadomie wykorzystaliśmy czyjąś własność prywatną. Z góry przepraszamy, prosimy o wspaniałomyślność lub o ewentualny kontakt, a usuniemy. Również w razie zauważenia błędów i niejasności, których wykluczyć nie możemy pomimo wszelkich starań, by była tu jedynie prawda.
Wszelkiego prawdziwego dobra wszystkim bez wyjątku życzymy. Z darem modlitwy o oświecenie nas wszystkich światłem Bożej Prawdy.
Małgorzata Stanisław Valere Nihil
Strony mogą zawierać pliki cookies.
Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i Niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo Jej: Ona zmiażdży ci głowę, a ty czyhać będziesz na Jej piętę. (Zob. Rodz 3,15; tą "piętą"- jak powiedziała sama Maryja, są Jej umiłowani Kapłani)
«Moja obecność uświęciła Chrzciciela, nie uwolniła jednak Elżbiety od kary cierpienia, pochodzącej od Ewy. “Będziesz rodziła synów w boleści” – rzekł Przedwieczny. Tylko Ja, która byłam bez skazy i nie znałam ludzkiego współżycia [w małżeństwie], nie rodziłam w bólu.
[por. J 19,26] Smutek i ból to owoce grzechu [pierworodnego]. Ja jednak, choć byłam Niewinną, musiałam także poznać ból i smutek, gdyż byłam Współodkupicielką. Nie poznałam jednak bólu rodzenia. Nie. Nie zaznałam tej udręki.
Wierz Mi jednak, o córko, że nigdy nie było i nie będzie męki rodzenia podobnej do męczeństwa Mego duchowego Macierzyństwa. Dokonało się ono na najtwardszym łożu: na Moim krzyżu, u stóp szubienicy Syna, który umierał przy Mnie. Któraż to matka była zmuszona do rodzenia w ten sposób? [Któraż musiała] łączyć cierpienie wnętrzności – rozrywanych przez rzężenie swego umierającego dziecka – z bólem swojego rozdzieranego wnętrza, które musiało pokonać odrazę, aby umieć powiedzieć do zabójców Syna: “Kocham was. Przyjdźcie do Mnie, bo jestem waszą Matką”?
[Musiałam to powiedzieć] do morderców Syna, który zrodził się z najbardziej wzniosłej miłości, jaką widziało kiedykolwiek Niebo: z miłości Boga do Dziewicy, z pocałunku Ognia, z objęcia Światłem, które stało się Ciałem i z niewieściego łona uczyniło Tabernakulum Boga.
“O, jak wielki ból trzeba znieść, żeby zostać matką!” – mówiła Elżbieta. Bardzo wielki! Ale jest on niczym w porównaniu z Moim bólem.
“Pozwól mi położyć rękę na Twoim łonie” – [prosiła Elżbieta.] O! Gdybyście w waszych cierpieniach zawsze Mnie o to prosili! Jestem Wieczną Nosicielką Jezusa. Widziałaś ubiegłego roku, że On jest w Moim łonie jak Hostia w monstrancji. Kto do Mnie przychodzi, ten Jego znajduje; kto wspiera się na Mnie – Jego dotyka. Kto zwraca się do Mnie, z Nim rozmawia. Jestem Jego Szatą. On jest Moją Duszą. Syn jest teraz o wiele bardziej zespolony ze Swoją Mamą niż podczas dziewięciu miesięcy, kiedy wzrastał w Moim łonie. Uśmierza się wszelki ból, rozkwita każda nadzieja i spływają wszelkie łaski na tego, kto przychodzi do Mnie i kładzie głowę na Moim łonie.
Modlę się za was. Pamiętajcie o tym. Szczęśliwość przebywania w Niebie i życie w promieniach Boga nie sprawia, że zapominam o Moich dzieciach cierpiących na ziemi. Modlę się. Całe Niebo się modli, gdyż Niebo miłuje. Niebo – to żyjąca miłość. A Miłość lituje się nad wami. Gdybym nawet była tylko sama, to już wystarczyłaby ta modlitwa dla zaspokojenia potrzeb tego, który ufa Bogu. Nigdy nie przestaję modlić się za was wszystkich, za świętych i za niegodziwych. Modlę się, żeby wyprosić świętym radość, a nikczemnym – skruchę, która ocala.
Przychodźcie, przychodźcie do Mnie, o dzieci Mojej boleści! Czekam na was u stóp Krzyża, aby dać wam łaskę.»
Z miłości do szukających Prawdy przychodzę, aby ponownie pokazać, czym faktycznie Prawda jest i co Ona oznacza, bowiem zapomniano
o tym. Ja jestem Prawdą, a Prawda jest Miłością. Miłością Nieskończoną, Miłością Najwyższą, Miłością Wieczną. (PŻwB 9.04.88)