"Wszelkie Prawa zastrzeżone" jedynie co do zasad wzajemnego poszanowania i życzliwości. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów jest jak najbardziej wskazane. Utrzymujemy tę witrynę z własnych środków bez czerpania korzyści (nie zawiera reklam), a służyć ma ona powszechnemu dobru. Prosimy więc o wyrozumiałość, jeżeli nieświadomie wykorzystaliśmy czyjąś własność prywatną. Z góry przepraszamy, prosimy o wspaniałomyślność lub o ewentualny kontakt, a natychmiast usuniemy. Również w razie zauważenia błędów i niejasności, których wykluczyć nie możemy pomimo wszelkich starań, by była tu jedynie Boża Prawda. Witryna ta wymaga samodzielnego poznawania, wszystko może być tu przyciskiem.
Wszelkiego prawdziwego dobra wszystkim bez wyjątku życzymy. Z codziennym darem modlitwy o oświecenie nas wszystkich światłem Bożej Prawdy i uświęcenie.
Strony mogą zawierać pliki cookies. br.stanislaw@gmail.com
ET BEATISSIMAE VIRGINIS MARIAE
Błąd 404
Przepraszamy,
prosimy spróbować skorzystać z wyszukiwarki umieszczonej w stopce.
Trzy wymiary (sfery) człowieka:
Najwyższy - duchowy (dusza z władzami i duchem - "ja" duchowe).
Pośredni - moralny (psychika z wolą, rozumem i „sercem” jako siedliskiem uczuć, doznań, emocji, pragnień, cnót itp. i cielesnym "ego")
Najniższy - cielesny/zwierzęcy (ciało ze zmysłami),
Obrazowo można te wymiary ukazać jako muzyka grającego na zaawansowanym technologicznie instrumencie. Gdy muzyk (duch) kieruje instrumentem (ciało), powstaje piękna melodia (doznania psychiki).
Gdyby tak grano pod dyktando jednego „dyrygenta”, na świecie zapanowałby harmonia, piękno, radość i pokój.
Duchowość zatem nie jest jakimś dodatkiem do zwykłego życia, ale jest prawdziwym życiem, najwyższym i najdoskonalszym jego wymiarem.
Tymczasem instrumenty wyrwały się spod kontroli muzyków, gardzą „dyrygentem” i każdy sam próbuje wydać ważniejszy, głośniejszy, mocniejszy dźwięk. Wspólnie zaś tworzą piekielny jazgot. Zamiast piękna psychicznych doznań jest popadanie w smutek, przygnębienie, depresje, lęki, strach, cierpienie, rozpacz, zniewolenia... skutkujące coraz częstszymi samobójstwami. Zamiast pokoju, słodkiej harmonii, piękna, ładu, braterstwa, bliskich relacji, więzi – pragnienie dominacji, rywalizacja, podziały, strach przed drugim człowiekiem, zdystansowanie, walka, wszelkie upodobania w złu i uciekanie od dobijających się do świadomości wyrzutów sumienia i wkradającego się poczucia pustki i bezsensu takiego życia. To obraz większości z nas, obecnie niemal całej ludzkości.
Biedni są ludzie, którzy szukają i czynią tylko to, co im schlebia. Prawda jest powszechnie ignorowana.
Słodko żyje się w Prawdzie. Jedynie początek może być trudny, gdy trzeba przezwyciężyć własne ego.
Potrzeba uświadomić sobie, z jaką sferą swojego bytu najmocniej identyfikuję się, a z jaką powinienem, by życie moje było sensowne i owocne.
Potrzeba zaprzeć się siebie, swojego "ego", by skruszyć ludzką naturę i wyzwolić ducha. Tylko wtedy człowiek staje się naprawdę wolny od tyranii wewnętrznej
- swej sfery cielesnej i moralnej oraz zewnętrznej - świata i szatana. Bo wówczas Bóg sam wystarczy.
Żyj na ziemi jakbyś tylko
na chwilę zstąpił z Nieba.
Należysz do wieczności.
(GPM365)
Stanowimy pole ciągłej wojny między dwiema częściami jaźni: "ja" duchowym i "ego" cielesnym dla których rozjemcą, organem decyzyjnym jest wola.
Przychodzimy na świat nastawieni bardziej na samych siebie, egocentryczni. Dodatkowo obciążeni ciałem, którego zmysły usiłujemy zaspokoić. Skłonność mamy zatem większą do tego, co z punktu widzenia naszej duszy jest dla niej złem. W zwykłym rozwoju moralnym człowieka usiłuje się doprowadzić do przezwyciężenia egoizmu na rzecz altruizmu. Ale tu wciąż człowiek utożsamia się ze swoim "ego". Stąd we wszystkim jesteśmy interesowni, szukamy bardziej kompromisów pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy prawdą a fałszem. Jesteśmy rozdarci, skonfliktowani ze sobą stąd bardziej zależy nam na stwarzaniu łatwiejszych pozorów niż na wysiłku rzeczywistej przemiany - nawet, gdy to dotyczy oddawania chwały Bogu. Pragniemy wszak nawet w świecie duchowym swojego osobistego sukcesu czyli zaspokojenia własnego "ego". Stąd też istnieje zazdrość duchowa.
Prawdziwe życie duchowe, rozwój duchowy winien prowadzić, do "zaparcia się siebie", do tego, by "umrzeć dla siebie" - dla swojego "ego", by zacząć żyć dla duszy i ze swoim "ja" duchowym zacząć się utożsamiać jeszcze za życia w ciele. To nazywamy przebóstwieniem ludzkiej cielesnej natury.
Nasza jaźń, nasze ego wywodzące się ze sfery cielesnej działa w sposób irracjonalny, domaga się zaspakajania zmysłów "wszystko jedno jak" - bez względu na to, czy to, co pożądane jest możliwe do uzyskania lub moralnie akceptowane.
"Ja" duchowe - to "skład wartości". To od niego pochodzi głos sumienia;
"Ja" jest w konflikcie z "ego" , które chce robić po prostu to, co mu się podoba, podczas gdy "ja" nalega, aby robić to, co jest dobre czyli słuszne dla dobra ogółu (a nie jedynie siebie). "Ja" duchowe zna Boga (stąd rodzimy się z wpisanymi w nas zasadami moralnymi np.: że kłamstwo, oszustwo, kradzież, krzywda, zabójstwo itp. powszechnie są rozumiane jako zło.
W tym konflikcie od początku wola odgrywa rolę rozjemcy. Jednak z czasem i wola ulega zepsuciu (choć deprawuje się jako ostatnia) na skutek stosowania mechanizmów samozakłamania.
W normalnym (nie duchowym ) rozwoju człowieka wola wybiera takie rodzaje działań, które zaspokoją impulsy "ego", nie pociągając za sobą niepożądanych konsekwencji. Gdy "ego" i "ja" są w konflikcie, wówczas wola stara się zwykle znaleźć jakiś kompromis, który przynajmniej w części zadowoli oboje. W tym właśnie celu wola posługuje się jednym lub kilkoma nieświadomymi "mechanizmami obronnymi", mechanizmami samooszukiwania się. Wszak prawdziwym naszym dobrem jest to, co jest dobrem dla naszej duszy która stanie na Sądzie Bożym.
Wszyscy posługujemy się w pewnym stopniu tymi mechanizmami obronnymi. Jednakże nadużywanie ich prowadzi do niezdolności do panowania nad sobą, do nerwicy.
Ludzie, którzy nie mają władzy nad swoją sferą moralną i cielesną, którzy mają nerwicę, wydatkują tak wiele swej energii na zmianę kierunku niemożliwych do zaakceptowania popędów, znajdowanie dla nich jakiegoś ujścia czy ukrywanie przed sobą, że nie pozostaje im dość energii na refleksję, na odkrycie możliwości życia sensownego, celowego i na dojście do wolności, by nie czuć się zmuszonym do spełniania oczekiwań świata, zaspokajania swojego ego i ciała, przeciwstawiania się atakom uczuć i - co trzeba tu podkreślić - nie ulegania wpływom i pokusom świata złych duchów. Gdy całą energię poświęcamy na zagłuszanie w sobie głosu sumienia to dlatego, że traktujemy go jak wroga. Co by się stało, gdybyśmy zaczęli traktować go jak przyjaciela? Zaczęlibyśmy żyć dla ducha.
Bracia: Wy nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.
Jeżeli zaś ktoś nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.
Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała.
Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeśli zaś przy pomocy ducha [swojego ducha i Ducha Świętego, który oddziałuje na naszego ducha, a nie na cielesny rozum] zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli. Rz 8,9.11-13
Biblia (Łk 1,46-48): "Wtedy Maryja rzekła: Wielbi dusza
moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy...".
Czymś jedynym cennym w życiu i cenniejszym ponad życie jest duch.
Jemu poświęcić należy wszystkie wasze troski za życia i całą waszą zapobiegliwość w godzinie śmierci.
(KCz 129)
*
Postępuj tak, by i do twojej duszy
wstąpiło Życie
(Vt3,37)
*
Człowiek cielesny jest bez wartości,
biorąc pod uwagę
prawdziwą godność człowieka,
gdyż ma zbyt wiele pragnień wspólnych ze zwierzęciem. Nawet jest od niego niższy, choć go przewyższa, czyniąc z instynktu naturalnego zwierzęcia upadlający występek.
*
Słabość ciała
jest ograniczona,
jego trwanie również.
Rozwój i radość duszy żyjącej w Bogu jest nieskończona.
*
Ciało powinno być sługą ducha
dla [człowieka] mającego być sługą Boga Prawdziwego.
To nie ciało ma panować nad duchem i sprzeciwiać się Bogu.
(Vt 2,16)
*
Zmysłowość może pociągać
jedynie tych,
którzy nie karmią się nadprzyrodzonością
i którzy brzydzą się ofiarą...
Grzech zmysłowości niszczy duszę, czyni ją łatwym żerem dla innych grzechów".
(Vt2/1/8)
*
Ci, u których opary zmysłowe
nie mącą myśli,
oglądają Boga i słyszą Go,
idą za Nim i pokazują Go innym. IC
*
Bardzo rzadko duch pokonuje ciało i krew i daje nowego świętego
ziemi i niebiosom.
Czasem duch żyje z trudem,
w stanie śpiączki,
w której jest jakby umarły;
żyje i reaguje jak stworzenie pozbawione Światła, Mojego Światła.
Kiedy indziej duch jest dosłownie zabijany przez stworzenie (...) staje się gorsze niż zwierzę, staje się demonem,
dzieckiem demona.
Dwie trzecie ludzkiej rasy żyje pod znakiem bestii.
(KCZ 18)
*
Gdy Mnie Prawdę poznacie wyswobodzę was z grzechów, uwolnię od was samych,
dam wolność prawdziwą,
dam Miłość, której świat nie zna, nie pojmuje i dlatego pragnąć jej nie potrafi... (Di 2611)
*
Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie...
Mk 8,34
*
Miłość Czysta, to miłość uwolniona od miłości własnej.
Cała tragedia ludzkości i człowieka jest owocem miłości własnej.
Wy całym sercem, całym umysłem i ze wszystkich sił kochacie samych siebie i to was zaślepia tak dalece, że wyrządzacie krzywdę sobie: Największą krzywdę sobie samym i wskutek tego innym.
Wszystko chcecie czynić w imię swoje i dla swego imienia.
Jesteście niewolnikami samych siebie - to Święty Paweł nazywa cielesnością waszą.
I nie chodzi mu o ciało, ale o zniewolenie ducha, który wskutek tego jest tak ślepy, tak głuchy, że nie dostrzega Prawdy i nie przyjmuje Dobra. Okłamuje samego siebie i przyjmuje zło.
(SP175)
sfera moralna i cielesna
wewnętrzni
TYRANI CZŁOWIEKA
zewnętrzni
świat i jego potęgi
Kiedy dusza dojdzie do bycia (…) Moją, Miłość spełnia dla niej rolę prawa i przykazań. Boskie jest ono i one, ale odczuwa się ich obecność. Są jak uprząż założone na waszą naturę zwierzęcą. Dzięki niej nie stajecie dęba i nie zmierzacie ku przepaści.
Miłość zaś nie ciąży. Nie jest uzdą, która przymusza. Jest siłą, która was prowadzi uwalniając nawet z waszej ludzkiej natury. Gdy dusza kocha prawdziwie, Miłość zastępuje wszystko. Jest ona (dusza) jak małe dziecko w ramionach swej mamy, która je karmi, ubiera, usypia, myje, nosi, bawi się z nim i nosi do kołyski dla jego dobra. Miłość jest mistyczną karmicielką, która wychowuje dusze przeznaczone dla Nieba. (CdJ153)
*
Czekam na ludzi. Cóż takiego uniemożliwia wam przyjście do Mnie i wsłuchanie się
w mój głos, który cicho, lecz niestrudzenie was wzywa? To grzech, który oblepia wam władze duszy niczym lepka smoła, czyniąc duszę ślepą na sprawy Nieba, krępuje ruchy i paraliżuje chód. To duch powierzchowności, brak skupienia, brak refleksji, pośpiech życia, natłok spraw, informacji, kontaktów z ludźmi. To brak miłości, której przecież każdy tak bardzo pragnie. Słowo „miłość" praktycznie nie schodzi z waszych ust, lecz najczęściej oznacza ono tylko zmysłowość i egoizm, zanim nie stoczy się w nienawiść.
Czekam na ludzi w nadziei, że zgodzą się, bym ich uzdrowił, oczyścił, wybielił i przywrócił im prawdziwe znaczenie wartości...
Potrzebuję pomocników takich jak ty. Potrzebuję ludzi żyjących kontemplacją, którzy pomogą mi zmazywać winy grzeszników, jednocząc swoje życie modlitwy, pracy i miłości z moim życiem przez hojną ofiarę swoich cierpień włączonych w moją zbawczą Ofiarę.
Potrzebuję ludzi żyjących kontemplacją, którzy łączą swoje błagania z moją modlitwą (do Ojca] o misjonarzy i wychowawców duchowych, przenikniętych Duchem Świętym, których świat nieświadomie pragnie.
(GDY PAN MÓWI DO SERCA 145)
*